“Dążę do życia, od którego nie potrzeba wakacji” – rozmowa z Dagmarą Hicks, autorką bloga calareszta.pl

/
Potrzebujesz ok. 11 min. aby przeczytać ten wpis

Jak sama o sobie mówi, nie wierzy w idealne matki, skoro jej też daleko do perfekcji. Cierpliwości i dystansu uczy się każdego dnia. Na swoim blogu, od wielu lat pokazuje, czym jest prawdziwe macierzyństwo. Czasami wzrusza, napawa szczęściem a czasami zwyczajnie wkurza. 

Zapraszam Was na rozmowę z Dagmarą Hicks, mamy trojaczków, żony zawsze uśmiechniętego Australijczyka i autorki bloga calareszta.pl – jedynego miejsca w sieci dla rodziców bez żadnej ściemy, na którym, prosto z mostu, mówi czym jest bycie mamą. Przeczytajcie o przeprowadzce z Perth na podkrakowską wieś, o codziennym zdobywaniu macierzyńskiego Mount Everest, o bieganiu dającym ukojenie, o nałogowym kupowaniu sadzonek i obiadach, które gotują się same.

Dorota Prokopiak: Po ilu latach mieszkania w Australii zdecydowaliście się na powrót do Polski?

Dagmara Hicks: Mieszkałam w Australii już 4 razy. Półtora roku w Perth 2003-2004, rok w Sydney 2007-2008. Potem 1,5 roku w Sydney 2012-2013 (z dzieciakami) i znowu w Perth dwa i pół roku 2017-2019 (też z dzieciakami). W sumie ponad 6 lat. 

D.P: Jak przeprowadzić się z drugiego końca świata z trójką dzieci i nie zwariować?

D.H: Trzeba mieć dobry plan i ogarnięte priorytety, na szczęście da się to wszystko zrobić zdalnie. Oczywiście trzeba się też nastawić na zmiany i dużo niewiadomych i myśleć o nich w kategorii przygody, nie utrapienia. To na pewno nie jest sport dla osób, które najbardziej na świecie lubią stabilizację i obiad u mamy w każdą niedzielę. 

D.P: Dlaczego wg Ciebie lepiej żyje się na podkrakowskiej wsi niż w światowej metropolii? Czy to jest właśnie Wasze miejsce na ziemi?

D.H: Czy znowu ktoś będzie mnie chciał zjeść za te odpowiedzi? (śmiech). Ja się w Polsce czuję u siebie, tu jest moje miejsce, tu jest mój dom. Odpowiada mi tu bliskość rodziny i Europy. Lubię możliwość wyskoczenia na weekend do Londynu czy Rzymu. Lubię nasze 6 pór roku, męczyło mnie wiecznie lato. Lubię bez, konwalie, truskawki, wrzosy, lasy, góry, nasze morze, małosolne ogórki, kefir. Lubię polską muzykę, koncerty, teatr. W wieku 40 lat nie chciało mi się zaczynać wszystkiego od nowa. Pasuje mi mentalność moich przyjaciół i znajomych. Cieszy mnie to, że mam dom bez kredytu. Mogę zarabiane pieniądze przeznaczyć na zabezpieczenie przyszłości i podróże. To ogromny luksus. Chcę, żeby moje dzieci mówiły płynnie po polsku. Nie wiem, czy tu będzie ich dom? Mają swoje życie i będą mogły zadecydować po swojemu. Ja już wiem, że nie mam duszy emigranta. Moja dziura w sercu z tęsknoty i jakiegoś rodzaju niedopasowania utrudniała mi życie. 

D.P: Opisując swoje codzienne zmagania na blogu calareszta.pl jako mama trojaczków, żona Australijczyka, aktywna influencerka i Pani uroczego czworonoga Milo jesteś inspiracją dla wielu kobiet. Skąd czerpiesz siłę do działania?

D.H: Ta siła jest wewnętrzna. Nadal fascynuje mnie życie, ludzie, nowy dzień. Wierzę, że codziennie dzieje się coś fajnego. Nakręcam się sama i sama przywołuję się do pionu, kiedy złe chwile nie mijają. Wychodzę z założenia, że wszystko, co potrzebne jest do szczęścia, mamy zawsze przy sobie. A jeśli źle się dzieje – korzystam z pomocy psychoterapeuty. 

D.P: Na tle idealnego i beztroskiego świata “insta mam”, pojawia się obraz silnej kobiety, która odważnie rozprawia się z rolą matki. Twoje macierzyństwo jest szczere i bez lukru. Często poruszasz trudne sprawy, mówisz wprost o emocjach, które inne matki ukrywają. Skąd w Tobie tyle odwagi?

D.H: Sama całe życie miałam dość niskie poczucie własnej wartości i skłonności do porównywania się do innych, zazdrości i poczucia beznadziejności. Z pomocą terapeuty i pracując nad sobą, wyleczyłam się z tego. Teraz chcę pokazać normalne życie. Podobno mam odwagę normalizować wiele spraw. Przecież terapia, choroba, rozwód, kłopoty, stres, długi, to część życia. To nie są wyimaginowane problemy, to są normalne, ludzkie zmagania. Wszystkie mamy cellulit, odrosty, dzieci, które nie współpracują, kredyty, gorsze dni i zmartwienia. To nikogo nie omija. Nawet tych pięknych i bogatych, nawet te idealne matki. Jak to śpiewali – w życiu piękne są tylko chwile. Reszta to zwyczajność, ale i w niej można odnaleźć sens. Jestem mistrzynią w kreowaniu pozytywnej atmosfery. Kwiaty, muzyka, dobra książka, zapach, obiad, kolorowa filiżanka, śmieszny napis na koszulce, puszyste pantofle, kolorowe paznokcie, spacer, śpiew ptaków, rolki z synem, lody z dziećmi. Można nauczyć się zwracać uwagę na drobne i piękne szczegóły, z których przecież powstaje życie. Jedyne, najlepsze jakie będziemy mieli. 

Rola matki nie zabiła we mnie kobiety. Nadal jestem również partnerką, córką, przedsiębiorcą, biegaczką.

Dagmara Hicks

D.P: Często uświadamiasz innym mamom jak ważny jest czas tylko dla nich. Jak znajdujesz czas dla siebie? Co lubisz robić?

D.H: Walczyłam od samego początku o ten czas dla siebie i szczerze mówiąc dziwi mnie zawsze, kiedy ktoś mówi, że nie ma go w ogóle. Przecież rola matki to tylko jedna z naszych wielu ról. Ja nie zatraciłam siebie, choć na wiele lat zredukowałam swoje życie głównie do opieki nad dziećmi. Do dziś w sumie tak jest, dzieci mnie potrzebują, chcą uwagi, domu, to normalne, ale i ja, my, jesteśmy w tym ważni. Życie nie czeka. Na obraz mojego szczęścia składa się dobry związek, fajna rodzina, satysfakcjonująca praca, hobby, podróże, ludzie i tak dalej. Te puzzle się z sobą łączą. Nikt na moim czasie dla siebie nie traci, a wszyscy zyskują. I błagam, niech nikt nie pisze, że się nie da. Da się zawsze. Nawet jeśli jest się samotną matką, można znaleźć pół godziny na poleżenie w wannie i ulubioną maskę i książkę. Trzeba tylko ten czas odpowiednio nazwać i celebrować. Jedna rzecz na raz. Leżę w wannie i odpoczywam, a nie układam listę zakupów. Można się tego nauczyć. 

Dążę do życia, od którego nie potrzeba wakacji. 

Dagmara Hicks

D.P: Stąd pomysł na e-booka „Wolnowar, czyli ugotuje się samo”? Czy to Twój przepis na wolną chwilę dla siebie zamiast stania w garach? Mam Twojego e-booka i jako matka dwójki, pracująca na home office, uwielbiam wolnowar za proste i pyszne potrawy a przede wszystkim za to, że gotuje za mnie!

D.H: Kocham gotować, ale mam takie momenty, że potrzebuję wykarmić głodną rodzinę, ale nie mam do tego głowy. Wolnowar rozwiązuje ten problem. Nie musisz pilnować potrawy, wrzucasz wszystko do gara i przychodzisz na gotowe. A mój e-book podpowiada pierwsze inspiracje, bo wolnowar to nie tylko szarpanina, czy bigos, to wiele, wiele więcej możliwości. Nie dla leniwych, dla zaradnych, takich, jak ja, które nie chcą rezygnować z niczego, ale nie muszą się zajeżdżać. Posiłek zrobiony, zadanie wykonane, rodzina najedzona, jest pysznie ale i prosto. Są dni, kiedy nie ma czasu na pół dnia w kuchni, są dni, kiedy całą sobotę pieczemy, siekamy i pichcimy. Jak w życiu – raz tak, raz tak. Te mega zajęte dni trzeba sobie ułatwiać i nauczyć się chodzić na skróty. 

 Życie nie jest usłane różami, ale zawsze możesz ich sobie trochę dokupić. 

Dagmara Hicks

D.P: Pobiegłaś kiedyś w maratonie, prawda? To ogromne osiągnięcie i satysfakcja zwłaszcza dla mamy trojaczków. Nadal biegasz w przepięknych okolicznościach przyrody. Na instagramie często pokazujesz swoje codzienne trasy i motywujesz kobiety do aktywności. Czy to Twój sposób na osiągniecie równowagi w byciu mamą, żoną i blogerką? Czy to jest Twoje sielankowelove, czyli moment, w którym delektujesz się ciszą z dala od miejskiego zgiełku, zbierasz myśli, snujesz plany?

D.H: Maraton to jedno z moich największych życiowych osiągnięć. Prawdą jest, że ból szybko minął, a duma pozostała na zawsze. Bieganie leczy duszę. Wychodzę zła, zestresowana, wracam naładowana endorfinami. Dzięki temu bieganiu jestem w dobrej formie, również psychicznej. Bieganie jest też dobre dla matek – można biegać wszędzie – biegałam naokoło bloku, biegałam po plaży, lesie i wiejskich polach. Można biegać zawsze – biegam w zimie i w lecie, zatrzymuje mnie tylko mróz powyżej -20 i siarczysty deszcz. Można biegać o każdej porze, od 5 rano do nocy. Jest to jeden z nielicznych sportów, który nie wymaga żadnego sprzętu oprócz sportowych butów, oczywiście na początek. Nie potrzeba do niego towarzystwa, ani karnetu ani trenera. Dla matek idealny. Biegałam, kiedy moje dzieci miały w ciągu dnia drzemkę, a w domu była druga osoba, biegałam, kiedy rano w weekend oglądały bajkę, biegałam na wakacjach, na delegacji, kiedy dzieci usnęły i kiedy udało mi się rano wstać, zanim obudził się dom. Na nic innego z małymi dziećmi kiedyś nie mogłam sobie pozwolić, bo moja sytuacja była codziennie nieprzewidywalna. Biegałam, kiedy mogłam. Namawiam moje Czytelniczki do wyzwania #ruszdupe. Ważne, żeby coś zrobić, czy to będzie spacer, czy pływanie, czy bieganie, czy siłka, czy kije, czy taniec, czy trening w domu z Chodą. Liczy się ruch, dzięki któremu jesteśmy po prostu zdrowsze. Wydaje nam się, że nie mamy czasu, że nie mamy gdzie i jak. Mamy, mamy, wystarczy się rozejrzeć. 

Są dni kiedy pieczesz dzieciom ciasto z buraków i urządzasz warsztaty z ceramiki. Są dni kiedy Twoje dzieci oglądają 3h pod rząd bajki i jedzą na kolację płatki. To się nazywa balans.

Dagmara Hicks

D.P: Uwielbiacie podróże. Na swoim blogu opisujesz wiele pięknych miejsc, które odwiedziliście całą rodziną. Mówisz, że tak ładujesz baterie. A czy lubicie wracać do swojego domu pod Krakowem?

D.H: No jasne. Bardzo lubimy tu być, ale świat też jest dla nas wielką atrakcją i mamy ciągle ochotę na więcej. 

D.P: Jesteś kobietą, która uwielbia pomalować usta, ubrać szpilki i wyjść z przyjaciółkami na miasto. Namawiasz inne mamy do tego, aby się wystroiły i oderwały na chwilę od domowych obowiązków, których nigdy nie ubywa. Z drugiej strony kochasz kwiaty i jak sama twierdzisz, nałogowo sprowadzasz do domu nowe sadzonki, którą Dagmarą jesteś częściej?

D.H: Nie lubię etykietek. Jestem codziennie inna. Raz snuję się po domu do 14 w piżamie, drugi raz o 8 rano jestem w marynarce i szpilkach. W jeden dzień negocjuję poważne, długoterminowe kontrakty, w drugi przekopuję ogródek. Dobrze czuję się i jako girl boss i jako zwykła kura domowa. Urządziłam swoje życie tak, że nie muszę nic nikomu udowadniać ani udawać. Mam w szafie i dres i złote szpilki. Cudowna jest możliwość zmiany i wyboru. 

D.P: O czym marzy Dagmara Hicks?

D.H: Mam kilka marzeń, które są zbyt prywatne, aby o nich tutaj mówić, dotyczą mojej rodziny. O czym mogę powiedzieć to marzenie o długiej podróży, drugi pies (raczej nie ma szans), koniec pandemii, zmiana władzy w Polsce, urządzenie sypialni i skończenie projektu ogród. Biznesowo marzy mi się kolejny e-book (mam pomysł na 3, czasu na ani jeden), wyjazd z czytelniczkami i kampania z kilkoma markami, których używam i chciałabym zostać ich ambasadorką. Ja raczej mam marzenia do spełnienia, nic niemożliwego, poza tym one się zmieniają. Zapytasz mnie za tydzień, będą pewnie inne. 

D.P: Wobec tego życzę Ci, aby wszystkie marzenia, te wypowiedziane na głos, te skryte i te niewypowiedziane się spełniły. Czekamy na kolejne dawki emocji na Twoim blogu. Dziękuję Ci za rozmowę.

D.H: Dziękuję.

Więcej o macierzyńskim balansie przeczytacie na blogu calareszta.pl, który gorąco polecam!

Zdjęcia: Dagmara Hicks / archiwum prywatne.

Ostatnie wpisy
Rekomendowane
Jak przygotować pokój na przyjście dziecka?
/
Jak przygotować pokój na przyjście dziecka?
Jak przygotować i urządzić pokój dla nowonarodzonego dziecka? Zobacz, co musisz kupić, a co jest zupełnie niepotrzebne.
Nachosy z tortilli. Przepis na domowe nachosy
/
Nachosy z tortilli. Przepis na domowe nachosy
Marzą Ci się domowe nachosy? Oto jak je przygotować i to w ciągu dosłownie paru chwil.
Odmiany jabłek, które są na topie
/
Odmiany jabłek, które są na topie
Idziesz do sklepu i widzisz dziesiątki odmian jabłek? Nie wiesz, które wybrać? Zobacz, które są największymi hitami i do czego możesz je wykorzystać.